czwartek, 30 marca 2017

O pielęgnowaniu urody...



Kochamy książki, zwłaszcza te unikatowe, nadgryzione zębem czasu… Jeden z naszych czytelników, znając nasze zamiłowanie do białych kruków udostępnił nam wyjątkową pozycję: „Kobieta lekarką domową. Podręcznik lekarski do pielęgnowania zdrowia i lecznictwa w rodzinie, z szczególnym uwzględnieniem chorób kobiecych i dziecięcych, położnictwa i pielęgnowania dzieci” autorstwa Anny Fischer-Dückelmann z 1909 roku! W rozdziale o pielęgnowaniu urody czytamy: „Uroda jest potęgą- a zarazem jednym z najwspanialszych darów, jakim natura w kołysce nas obdarzyła-uroda zdobywa serca i nęci wszystkie spojrzenia (…) nie może ona jednak istnieć bez zdrowia i jedynie wtenczas może święcić najwyższe swoje triumfy, jeżeli duch i uczucie wywarły swe znamiona na urodziwem i zdrowem ciele.” Autorka zwraca uwagę, na fakt zmieniających się przez wieki kanonów piękna i urody, za wzór doskonały stawia jednak Greków, jako naród najurodziwszy. Stąd też najbardziej pożądanymi kształtami u kobiety są kształty Wenus medycejskiej.
Sporo uwagi poświęca autorka pielęgnacji skóry. „Otóż skóra musi być różową, ciepłą, czerstwą, miękką, a nigdy suchą, kruchą, zimną, żółtą i wątłą”. Autorka przestrzega przed zbytnim okrywaniem się ubraniami, które nie przepuszczają powietrza, rozbudzając gruczoły potowe i łojowe. Ich pobudzenie wymusza mycie! Anna Fischer postuluje jednak wietrzenie, a dokładnie „dziesięciominutowe kąpiele powietrzne”.  Skóra jest wówczas w dobrej kondycji i może swobodnie oddychać. Kąpiel w wodzie można stosować tylko, by rozpuścić brud. A najlepsza temperatura wody to 20-28 stopni Celsjusza. Po ablucji skórę należy pocierać, „ażeby uczynić ją więcej krwistą i ciepłą”. Kąpać należy się wieczorem, nigdy rano. „Używanie wody należy ograniczyć na umyciu twarzy, szyji, rąk, części płciowych i jeżeli jest taka potrzeba-nóg”. A co z mydłem?  „Każde mydło, chociażby najłagodniejsze, z czasem jednak drażni skórę i pozbawia naturalnego tłuszczu, a zarazem czyni ją kruchą”. Po kąpieli skórę należy zatem natrzeć tłuszczem, najlepiej wazeliną, parafiną lub lanoliną. Jeśli ktoś ma upodobanie do „woniejących tłuszczy” winien użyć „angielskiego lub austriackiego Cold-Cream”. Oba te specyfiki zawierają olejek różany i wodę różaną. Ważne w pielęgnacji jest również mięsienie twarzy. Doskonale nadaje się do tego krem migdałowy. Od czasu do czasu warto również wykonać „parowanie oblicza”, a twarz myć tylko w zimnej wodzie. A co z pudrem? „Przestrzega się niniejszym przed bielidłami wszelkiego rodzaju. Zawierają one bowiem mniej lub więcej soli kruszcowych, które skórę nadwyrężają i niejednokrotnie smutne powodują skutki. Zalepianie skóry zwykle pozbawia takową naturalnej elastyczności albo sprężystości i z czasem staje się ona suchą, pomimo że z początku nadawała łudzącego wyglądu młodzieńczego.” Należy unikać również „wody upiększającej, gdyż przeważnie zawierają one związki ołowiu i rtęci” oraz boraksu, który ma rozjaśniać skórę i likwidować piegi. Najlepsza zimna woda! Tylko ona zdrowia i urody doda! Co sądzicie drogie Panie?
 Więcej zdjęć na naszym Facebooku :)


piątek, 24 marca 2017

Bzyczące opowieści




Maia Lunde, norweska pisarka dla dzieci stała się popularna dzięki powieści dla dorosłego czytelnika pt. „Historia pszczół”. Pisarka wpadła na pomysł tej powieści, oglądając dokumentalny film o życiu pszczół, i napisała książkę bardzo oryginalną - rozgrywającą się w trzech płaszczyznach czasowych, a czerpiącą z różnych gatunków literackich…

Rok 2098 – Tao, chińska robotnica, zapyla ręcznie drzewa owocowe, bojąc się o cienkie gałązki, których ułamanie może ją sporo kosztować. W świecie, w którym nie ma pszczół, każdy owoc jest na miarę złota, a każda para rąk musi wykonywać ciężką pracę. Tao podąża wzrokiem za grupą ośmiolatków, których małe rączki i zwinne ciałka pozwolą na dokładne zapylenie kwiatów, i modli się o lepszą przyszłość dlaa swojego trzyletniego synka.

Rok 2007 – George, hodowca pszczół z wielopokoleniową tradycją, pragnie przekazać synowi rodzinne dziedzictwo. Nie jest w stanie zrozumieć, że Tom – student, który posmakował już życia poza farmą – marzy o zostaniu pisarzem. Mężczyzna z jeszcze większym zapałem oddaje się pracy, nie przejmując się zbytnio wieściami o pszczołach, które masowo opuszczają ule…

Rok 1857 – William już dawno zapomniał o wielkich planach, by zostać poważanym naukowcem. Łóżko staje się jego jedynym przyjacielem, którego nie jest w stanie opuścić. W jego głowie tli się jednak słabiutka myśl, by pokazać pierworodnemu, że nie jest bezwartościowym słabeuszem.

Historia pszczół to opowieść, w której

mamy możliwość prześledzić nowy scenariusz apokalipsy, budowanej z dnia na dzień przez człowieka, pragnącego kontrolować nawet najmniejszą cząstkę świata naturalnego. Słyszymy przecież o globalnym ociepleniu, o gatunkach zwierząt, które niebawem wyginą, o zbyt dużym eksploatowaniu surowców naturalnych. W wizji Lunde to pszczoły opuszczają człowieka. Pszczoły, które kojarzą nam się z miodem i bolesnymi użądleniami, z napastliwym bzyczeniem i, ewentualnie, z niezbyt rozgarniętą bohaterką bajki dla dzieci. Nie myślimy jednak o ich pożyteczności, choć przecież nie bez kozery mówi się, że ktoś jest pracowity jak pszczoła. Autorka wykorzystuje te niesamowite istoty jako spoiwo swojej powieści, tworząc historie mówiące o fascynacji, symbiozie i rozpaczy po utracie pszczół, rozpaczy, w której tkwi głód i niepewność jutra.
Historia pszczół to niespieszna opowieść, której woskiem – spoiwem utrzymującym całą konstrukcję – są pszczoły, zaś miodem – pożywnym i przepysznym elementem – bohaterowie, których losy śledzimy z niekłamaną przyjemnością. Królową okazuje się Maja Lunde, sprawnie łącząca wszystkie części tej historii.

wtorek, 21 marca 2017

Marlena De Blasi i jej włoskie opowieści



 Marlena de Blasi jest autorką doskonale znaną polskim czytelniczkom. Jej dotychczas wydane powieści osiągnęły miano bestsellerów.
Moja ulubiona powieść tej autorki nosi tytuł “Amandine”, a jej akcja rozgrywa się w latach 30-stych i 40- stych XX wieku w Polsce oraz Francji. Ta książka to opowieść o dzieciństwie pewnej wzbudzającej sympatię dziewczynki polskiego pochodzenia, którą los i rodzina potraktowali dość srogo. Ta lektura to połączenie powieści obyczajowej i sagi rodzinnej.
Amandine urodziła się w 1931 roku. Nie była jednak dzieckiem chcianym i oczekiwanym. Jej matka Andżelika miała zaledwie 16 lat, gdy jej córka przyszła na świat, a dziecko było owocem romansu z rok starszym chłopcem. Jej babka hrabina Czartoryska, aby uniknąć skandalu towarzyskiego postanawia, że ciąża i narodziny wnuczki zostaną utrzymane w tajemnicy. Amandine przychodzi na świat w prywatnej szwajcarskiej klinice. Niestety u noworodka stwierdzono poważną wadę serca, której usunięcie wymaga skomplikowanej operacji. Hrabina Czartoryska informuje córkę o śmierci noworodka, a sama potajemnie wywozi wnuczkę przy pomocy biskupa krakowskiego- jej spowiednika, do klasztoru sióstr karmelitanek w Montpellier. Od tej chwili po dziecku, które dostało nową tożsamość miał zaginąć wszelki ślad. Malutka Amandine znalazła się wśród obcych ludzi, ale szybko stała się ulubiennicą całego zgromadzenia zakonnic, ojca Philippa i jej lekarza Jean'a Baptiste'a. Jej opiekunka Solange będąca świecką siostrą pokochała ją jak własną córkę. Tylko matka przełożona nie zapałała do dziecka sympatią. Jeśli chcecie poznać dalsze losy dziewczynki zachęcam do lektury.
Kolejna książka Marleny De Blasi, którą cenię to "Lavinia i jej córki". To trochę książka o książce, jej powstawaniu i trudnościach z tym związanych...Autorka poślubiła Wenecjanina o imieniu Fernando siedem lat wcześniej i odniosła sukces literacki. Zbliża się termin oddania wydawcy kolejnej książki, która jeszcze jest w powijakach, napisana tylko w części. Marlena szuka samotności, ciszy i spokoju, by wypełnić swoje zawodowe zobowiązania. Na pewien czas przenosi się na toskańską wieś, do leśniczówki znajomych znajomego, by tam oddać się pisaniu i odpoczynkowi. Fernando nie jest z tego zbytnio zadowolony, ale Marlenę urzeka piękno skromnego domku i otaczającej go przyrody oraz fascynuje pewna mieszkanka pobliskiej wioski, która ma na imię Lavinia.
De Blasi poznaje najpierw jej córkę, a potem matkę, która jest już w podeszłym wieku. 83-letnia Lavinia jest wobec Marleny na początku znajomości bardzo oschła i surowa, wprost nieprzyjemna, ale z czasem obie panie coraz bardziej się ze sobą zaprzyjaźniają, pisarka często gości w domu Lavinii, razem spacerują. Dzięki temu Marlena poznaje dzieje samej Lavinii i jej matki oraz córek i wnuczek. A to już bardzo ciekawa i niezwykła historia, którą znajdziecie w najnowszej książce tej uznanej autorki.
Historia Lavinii jest na tyle fascynująca, pełna różnych wydarzeń – mniej lub bardziej szczęśliwych czy wręcz dramatycznych, że powieść czyta się z zapartym tchem niczym dobrą sensację. Tym razem w książce De Blasi mamy okazję poznać Toskanię nie tę współczesną, ale tę sprzed kilkudziesięciu lat, gdy nie przyjeżdżali tu masowo turyści, a region był typowo rolniczą i biedną prowincją Włoch. Wojna nie oszczędziła tego miejsca i jego mieszkańców – przelano wiele krwi na toskańskich wzgórzach. O tych wydarzeniach opowiada Lavinia swojej nowej przyjaciółce, a historia ta bardzo wzrusza i w pewnym stopniu usprawiedliwia może nieco ekscentryczne i ksenofobiczne poglądy owej staruszki. W książce nie brak też tego, co Czytelnicy znają już z poprzednich powieści tej autorki – opisów przyrody, wieczornych uczt i biesiad, opowieści o regionalnej kuchni i jej specjałach.
Inne tytuły Marleny De Blasi to:

  • Tamtego lata na Sycylii

  • Tysiąc dni w Wenecji
  • Tysiąc dni w Toskanii
  • Tysiąc dni w Orvieto

  • Smaki południowej Italii
  • Smaki północnej Italii

czwartek, 16 marca 2017

Lata rozłąki- powieść Niny Willner



Są książki, które poruszają serce i umysł, wzbudzają refleksję, prowadzą do dyskusji. Do takich właśnie należy powieść Niny Willner pt. „Lata rozłąki”. Autorka przedstawia tu losy swojej niemieckiej rodziny zmuszonej żyć, po II wojnie światowej, w strefie okupowanej przez ZSRR. Na kanwie opowieści o rodzinie ukazuje ona całe polityczne tło tamtych czasów, przewrotność i bezwzględność władz kraju podległego sowieckiemu reżimowi. A takim krajem było NRD. No coż, można by powiedzieć, my przecież dobrze to znamy! Jednak książka robi ogromne wrażenie. Autorka jest córką osoby, której udało się uciec z okupowanej strefy niemieckiej zanim powstawał mur berliński. Nina Willner mieszka w USA, pracowała przez wiele lat w amerykańskim wywiadzie wojskowym, obejmującym swoimi działaniami tereny NRD. Wydarzenia w sposób przejmujący i drobiazgowy opisane w książce oparte są na prawdzie historycznej. Rodzina istnieje naprawdę, a jej losy są udziałem setek tysięcy podobnych rodzin żyjących w tamtych czasach. A siła i bezwzględność komunistycznego systemu łamiącego wolność i godność człowieka, jest dziś nie do wyobrażenia. 



/Agnieszka Klęczar/


wtorek, 14 marca 2017

O poezji Elżbiety Michalskiej



Elżbieta Michalska, którą będziemy gościć w Kętach 19 marca o godz.17.00 w Sali Kameralnej Domu Kultury urodziła się w 1971 roku, a na codzień mieszka  w Złotorii. Publikowała w „Kulturze”, „Zeszytach Literackich”, „Tytule”. Jest laureatką m.in. Ogólnopolskiego Konkursu Poetyckiego im. H. Poświatowskiej, Ogólnopolskiego Konkursu Literackiego na miniaturę poetycką; bohaterka filmu dokumentalnego „Takie ze mnie dziwadło” A. Miłosza i A. Kowalskiej. Autorka tomików: „Tu jest tu, tam jest tam” (1999), za który otrzymała nagrodę im. Wiesława Kazaneckiego „Naszyjnik z grążeli” (2001), "Za stodołą"(2015).

 Poezja Elżbiety Michalskiej przypomina czytelnikowi o nieuchronności śmierci. Poetka ma odwagę mówić o sprawach najważniejszych. Czasem w jej poezji pobrzmiewa ton niemalże reportażowy. Trzeba przyznać, że chwilami to poezja bardzo błyskotliwa, wykorzystująca lokalne powiedzenia i gwary, podpatrująca rzeczywistość, a jednocześnie odnajdująca ową poetycką metafizykę istnienia. Czasem w wersach Michalskiej pobrzmiewają echa samotności. Pięknie opowiada o przyjaźni, o dojmującym chłodzie, który przypisany jest jej pojmowaniu ludzkiego żywota. Nie waha się użyć przekleństwa, czy bardzo prostych słów, by nagle zachwycić piękną metaforą.
 


Psychologicznie
nie masz wyobraźni
toteż wszędzie widzisz
tylko chmury
ja co i raz napotykam
potwory, demony, depresje
o gdybym umiała tak jak ty
widzieć chmury i perspektywy
mówiłabym o sobie
- jestem normalna
odczepcie się ode mnie!




Pogromczyni
Będąc małą dziewczynką
marzyłam aby
w przyszłości gdy dorosnę
zostać treserką lwów.
Nigdy treserką ludzi,
Brr...
To dobre dla odważnych.
Taki zwyczajny człowiek
niby to śmieje się do ciebie,
przymila, aż tu
ni z tego ni z owego
jak nie wyszczerzy kłów
jak nie ryknie,-
i nim zdążysz spostrzec
już urwał ci głowę.
I tylko słup juchy
rzygnął energicznie w obłoki
czerwony wykrzyknik.
Turlająca się kropka!





  Więcej wierszy znaleźć można pod adresem :
http://pbc.biaman.pl/Content/18161/Michalska_Wsio_OCR.pdf

środa, 8 marca 2017

Mądra Mysz-mądre dziecko



Mądra Mysz to seria edukacyjnych książeczek dla dzieci, które są ciekawe świata i zadają wiele pytań, na które czasem trudno odpowiedzieć. Mój przedszkolak wprost uwielbia tą serię i zawzięcie kolekcjonuje kolejne tytuły. Książeczki nie są drogie, ich cena waha się w granicy 8 złotych, więc dla rodzica nie jest to wielki wydatek, a radość dziecka bezcenna. Dodam, że w kęckiej bibliotece jest ich bardzo wiele :)
Dla chłopców bardzo ciekawe są opowieści, w których w prosty, a zarazem interesujący sposób tłumaczone są tajniki różnych zawodów. Mamy opowieść o strażakach, policji, kolejarzu, pilocie, budowniczym i wiele innych. Jest też kilka książeczek o maszynach i pojazdach, co chłopcom podoba się szczególnie. Inna seria Mądrej Myszy opowiada o Maksie, który uczy się nowych zachowań i postaw. Maks wie, że nie rozmawia się z nieznajomymi, umie zachować się u dentysty czy zbudować piracką tratwę. Młody czytelnik jest zainteresowany jego przygodami i wówczas łatwiej potrafi wejść w nowe role. Może i on kiedyś pójdzie do stomatologa, zanocuje u dziadków czy zagra wspaniały mecz. Poznawanie nowych dla dziecka sytuacji poprzez kontakt z książką pozwoli mu pokonać lęk i napięcie. Wspólne czytanie i rozmowa o tym, co nowe i często budzące strach jest rodzajem treningu.
Dziewczynki polubią Zuzię, która ma wiele przygód i jest niesforną dziewczynką. W tej serii ukazało się około 30 tytułów. Ich forma jest podobna jak w przypadku opowieści o Maksie. Zuzia opiekuje się zwierzętami, uczy się baletu, idzie do zoo, szykuje kostium na bal przebierańców...
Polecam również stronę internetową http://www.madramysz.pl/, na której znaleźć można kilka zabaw z ulubionymi bohaterami, zgadywanki logiczne, kolorowanki i quizy. Nasza pociecha z pewnością się ucieszy. Polecam zatem całą seria Mądra Mysz.

O kobietach takich, jak my...



Santa Montefiore to ulubiona pisarka wielu kobiet. Moja również. Przez lata byłam członkiem klubu „Świat książki”, który jako pierwszy w Polsce wydawał powieści tej brytyjskiej pisarki.  Zaczytywałam się nimi dziesięć lat temu, chętnie sięgam po nie i dziś. Z niecierpliwością czekam na każdą kolejną książkę…



Z mnogości tytułów kilka ulubiłam sobie szczególnie. „Spotkajmy się pod drzewem Ombu” to debiutancka powieść Montefiore, która stała się światowym bestsellerem.  Nic dziwnego, bo historia zakazanej miłości wprost elektryzuje. Pełen emocji tekst, niesamowity klimat słonecznej Argentyny i pogłębione portrety psychologiczne bohaterów. Czyta się szybko, wzruszenia gwarantowane. Równie piękne są kolejne powieści- „Szkatułka z motylem”, „Sonata o niezapominajce”, „Jaskółka i koliber”. Każda niezwykle klimatyczna, świetnie osadzona w rzeczywistości, napisana potoczystym językiem. Bohaterki są kobietami z krwi i kości, często uwikłanymi w skompilowane relacje, pełne sprzeczności. To kobiety, które popełniają błędy, są niedoskonałe. Sanata Montefiore daje nam do tego prawo. Autorka daleka jest od gloryfikowania kobiecości. Pokazuje kobiety, które na co dzień borykają się z licznymi trudnościami, przeżywają małe i większe dramaty, cierpią. Bolesne lekcje są dla nich jednak niezwykle pouczające i wyciągają z nich wnioski. I nie ma tu mowy o szczęśliwym zakończeniu. Często powieści Montefiore kończą się wbrew naszym oczekiwaniom, pokazując, że każdy –każda z nas ma prawo wyboru i sama decyduje o swoim losie.
Obecnie na język polski przetłumaczonych jest czternaście powieści tej pisarki. Każda inna i niezwykle wciągająca. Każda o wyjątkowej kobiecie. Jeśli więc lubisz dobrą powieść obyczajową z wciągającą fabułą, Santa Montefiore może stać się również Twoją ulubioną pisarką.


 Wszystkie powieści dostępne w kęckiej bibliotece :)

Bibliografia: