Sezon na świąteczne opowieści w pełni...Tym razem skusiła mnie najnowsza powieść Renaty Kosin, z której książkami powoli się zaprzyjaźniam. W "Alei siódmego anioła" pisarka pokazuje się jednak z nieco innej strony...Jeśli więc sięgniesz po tą książkę, oczekując lekkiej i przyjemnej historii o duchu świąt- rozczarujesz się.
Główną bohaterką powieści jest Julia, młoda kobieta na życiowym
zakręcie. Uciekła od dotychczasowej codzienności i schroniła się w małym
i ascetycznym mieszkanku na jedenastym piętrze wieżowca. Nie chce zostać rozpoznana - ani z
zawodu ani jako bohaterka gazet sprzed dwóch lat... Tamte, tajemnicze wydarzenia
skutecznie odseparowały ją od ludzi, z którymi powinna spędzać przedświąteczny czas... Jednak nadal nie jest gotowa na powrót. Cierpi i nie
potrafi sobie wybaczyć. Jej rozgoryczenie i ból podsycają tajemnicze
koperty, które odbiera z pocztowej skrytki na początku każdego
miesiąca... Kto i co jej wysyła? Co wydarzyło się dwa lata temu? Czy naprawdę nie może żyć jak dawniej? Może nie tylko ona cierpi a separowanie się od przeszłości nie ma sensu?
Kiedy z jedną walizką zjawiła się w obcym mieście zamierzała podjąć
jakąś tymczasową pracę, jednak los sprawił że zajęła się
kreowaniem przestrzeni handlowej. Wbrew sobie udała się w miejsce, skąd
zadzwonił ostatni klient i odkryła park z aniołami. Magiczne
alejki, postumenty goszczące anielskie postacie, zaginiony siódmy anioł
oraz sekretarzyk kryjący tajemnicę sprzed lat... Czy tajemniczy list małego chłopca, którego tropem uda się bohaterka ma szansę odmienić kilka ludzkich losów?
Renata Kosin dużo
uwagi w tej historii poświęciła uczuciom, przemianom wewnętrznym i przemyśleniom. Pokazała zmagania bohaterów z samym sobą i demonami przeszłości. Nie jest łatwo zapomnieć, wybaczyć sobie i stawić czoło rzeczywistości, ale zawsze warto próbować. Tak, jak Julia, która w końcu przestaje uciekać i odsłania przed czytelnikiem wszystkie karty. Właśnie wtedy warto mieć w pogotowiu paczkę chusteczek, bo łzy same ciekną po policzkach.
Opowieść, choć pozbawiona dialogów, czyta się gładko. Stylistyka na wysokim poziomie. Lektura nie jest jednak łatwa, co gwarantuje jej karierę przez kilka kolejnych świątecznych sezonów. Polecam.
środa, 29 listopada 2017
wtorek, 14 listopada 2017
Serce z piernika

"Serce z piernika" to powieść słodko-gorzka, pełna tajemnic.Autorka przekonuje nas, że wszystko w życiu wymaga czasu. Tak jak z piernikiem, który kruszeje dopiero kilka dni po upieczeniu, tak i w życiu trzeba wykazać się cierpliwością i hartem ducha. Magdalena Kordel przypomina nam, że w celebrowaniu świąt nie liczą się drogie prezenty, wysprzątany dom czy dwunastu daniowa kolacja. Liczą się ludzie, z którymi siadamy do stołu, w nich jest magia świąt.
Gorąco polecam.
czwartek, 2 listopada 2017
Pudełko z marzeniami
Uwielbiam święta, a właściwie czas oczekiwania na Boże Narodzenie. Uwielbiam świąteczne dekoracje, dom pachnący piernikiem i choinką. Uwielbiam świąteczne piosenki ( na czele z Last Christmas :) I oczywiście uwielbiam świąteczne opowieści, bez nich święta nie byłyby tak cudowne. Książką Magdaleny Witkiewicz i Alka Rogozińskiego rozpoczęłam tegoroczny sezon świąteczny. Zaczęłam już początkiem listopada, akurat do wigilii zdążę przeczytać wszystkie nowości :)
"Pudełko z marzeniami" to prezent od autorów, którzy odwiedzili kęcką bibliotekę 29 października :) Czytać zaczęłam niemal natychmiast i równie szybko skończyłam. "Pudełko..." jest dowcipne i pełne niespodzianek. Ucieszyłam się, że akcja rozgrywa się w Miasteczku, gdzie mieszka pani Wiesia, Tomek i Florian-bohaterowie "Pracowni dobrych myśli". I choć Miasteczko jest gdzieś na końcu świata, wiele się w nim dzieje. Głównie za sprawą barwnych bohaterów. Szczególnie wyrazisty jest Michał - jak się domyślam-bohater Alka. To prawdziwy facet, który twardo stąpa po ziemi. Poznajemy go w chwili kryzysu. Michał traci dorobek swojego życia. Jeden przyjaciel doprowadza go do bankructwa, drugi kradnie mu narzeczoną. Umiera również jego ciotka, która po śmierci rodziców, była jego jedyną rodziną. Michał zostaje zupełnie sam. Nie wie, co z sobą począć. Ciotka na łożu śmierci zdradza mu rodzinną tajemnicę i każe szukać skarbu pod starą kapliczką. A gdzie szukać kapliczki? Oczywiście w Miasteczku, w którym kiedyś mieszkała rodzina Michała.
Bohaterka Magdaleny- Malwina to ciepła i dobroduszna istota. Wypada dość blado na tle swojej cynicznej i egoistycznej siostry Rozalii oraz pełnej werwy babci Janinki. Jednak to ona swoją wrażliwością i dobrocią zjedna sobie serca mieszkańców Miasteczka, a prowadzona przez nią restauracja będzie pełna gości.
Tytułowe pudełko z marzeniami pełniło kiedyś rolę skrzynki na zażalenia i skargi. Malwina znalazła je w piwnicy. Podobnie jak figurę, a właściwie kapliczkę św. Ekspedyta - orędownika spraw załatwianych w ostatniej chwili. Skrzynka znalazła się w w restauracji, na stole postawionym dokładnie nad kapliczką. Szybko okazuje się, że wrzucane do niej zapisane na skrawku papieru marzenia- spełniają się w magiczny sposób. Czyżby święty Ekspedyt miał taką wielką moc? Czy to może wiara czyni te cuda? A może stoi za tym ktoś inny? I co jeszcze znajduje się w piwnicy?
Tajemnica goni tajemnicę. Humor niemalże w każdym zdaniu. Trudno się nie uśmiechnąć słysząc słowa pani Wiesi o fifi i internetach oraz jej przekomarzanki z babcią Janinką. W moim odczuciu to właśnie one są bohaterkami tej świątecznej opowieści. Jest na prawdę wesoło i dowcipnie, ale też ciepło i optymistycznie, czyli tak, jak powinno być w bożonarodzeniowych opowieściach. Połączenie pióra Magdaleny i Aleksandra to prawdziwa mieszanka wybuchowa. Wybuchniecie na pewno- ze śmiechu :) Polecam :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)