piątek, 3 marca 2017

Wojna nie ma w sobie nic z kobiety- o książkach białorsukiej noblistki



W 2015 roku laureatką Nagrody Nobla w dziedzinie literatury została Swiatłana Aleksiejewicz, białoruska pisarka i dziennikarka, pisząca eseje i reportaże o tematyce wojennej. Historycy zarzucają jej głęboką ignorancje historyczną, stąd przyznanie autorce tak nobilitującej nagrody wielu rozczarowało.
Jak to zwykle bywa,  regułą przekory, wzrosło lawinowo zainteresowanie twórczością laureatki.  Autorka pisze o ludzkim upodleniu i nieszczęściu, jakie człowiekowi zgotowały wojna  i kilkadziesiąt lat komunizmu. Jej twórczość, zdradza bolesne doświadczenia życia w totalitaryzmie. Odkrywa niechlubne karty historii byłego Związku Radzieckiego, w skutek czego nie cieszy się autorytetem wśród białoruskiej władzy, ale co bardziej smuci  - nie uznaje jej też białoruska opozycja.
Należę do Polek, które wychowały się w okresie „władzy ludowej” i czytając jej książkę  „” nie doszukuję się w tekście polityki czy propagandy. Dla mnie jest to zapis wojny…kobiet. To one – Białorusinki, Rosjanki, Litwinki, Ukrainki z bronią w ręku, jako żołnierze zabijając i same ginąc w walce z hitlerowskimi najeźdźcami są bohaterkami książki. Wyrwane śmierci, cudem ocalałe, po cichu, po raz pierwszy wspominając bolesne doświadczenia, odblokowały swe wnętrze i pozwoliły ujść emocjom. To dla nich swego rodzaju katharsis, oczyszczenie z toksyn wojennej traumy. Nie ma w książce patetycznych komentarzy autorki, to my czytelnicy oczami wyobraźni widzimy  z czym przyszło się zmierzyć ówczesnemu pokoleniu…
Wojna nie ma w sobie nic z kobiety
Równie bolesną, zapadającą w pamięć książką o wojnie - obrazie ludzkiej obłudy i cierpieniu – są „Cynkowi chłopcy”. Autorka daje świadectwo, które obnaża bezsens i tragizm wojny w Afganistanie,  w której śmierć poniosło kilkadziesiąt tysięcy młodych żołnierzy radzieckich. Ci co wracali nie byli bohaterami,  ale przegranymi – bez rąk, nóg, złudzeń, z niekończącymi się koszmarami. Wielu wróciło w cynkowych trumnach. Czytając ją, trudno uwierzyć w takie okrucieństwo człowieka, z tym, że jest to zdecydowanie inny aspekt człowieczeństwa, z dużą dawką niegodziwości, aż do granic absurdu. Chciałabym mieć nadzieję, że wszelkie bolesne doświadczenia, brak wsparcia ludzi, zdrady, osamotnienia, prześladowania, to tylko kwestia czasu, że świat się zmienia i po zmianach będzie innym światem – jak w fizyce gdzie obserwacja zmienia przedmiot obserwacji.

Dana S.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz